Jeżeli jesteś mamą małej dziewczynki pewnie niejednokrotnie
zastanowiłaś się nad wyborem odpowiedniego prezentu dla swojej pociechy.
Ostatnio sama zastanawiałam się nad zakupem wymarzonej lalki. Pewnie niedługo
domyślicie się, o jaką lalkę chodzi. Najczęściej ma długie blond włosy,
kosmicznie długie nogi, jest bardzo szczupła i obdarzona obfitym biustem.
Według naukowych wyliczeń, gdyby kobieta była zbudowana według jej proporcji,
nie mogłaby chodzić i stać na własnych nogach, lecz jedynie poruszać się o
kulach lub nawet na czworakach… Tak, to właśnie Barbi! Wiele z nas widzi, że z proporcjami lalki jest coś mocno nie tak… Mimo wszystko
laleczka bardzo dobrze się sprzedaje. Na tyle dobrze, że na świecie, ktoś co kilka sekund kupuje taką lalkę. Przecież te laleczki naprawdę wołają ,,proszę kup
mnie, jestem taka śliczna, idealna, lub nawet bardziej niż idealna!” Sama
pamiętam, jak marzyłam o lalce Barbi, bo wszystkie koleżanki taką miały… Mijają
dziecięce lata, a dziewczynka zamienia marzenia o lalce, na marzenia o byciu
fit. Najgorsze, że wdrukowany obraz jest oparty na chorobliwie fałszywym wzorze.
Nie ma nic złego w byciu wysportowaną, pięknie i proporcjonalnie zbudowaną
kobietą. Tylko zadziwia mnie fakt, jak wiele znanych mi dziewczyn i kobiet,
wyglądających bardzo zgrabnie, nie umie cieszyć się ze swojego wyglądu, a często
również z tego, kim są i co osiągają. Czy bieganie za niedoścignionym wzorem nie
jest gdzieś w nas głęboko zakodowane? U podłoża tego zjawiska zapewne leży
wiele przyczyn, ale jestem pewna, że jedną z nich jest fałszywy ideał kobiecego
piękna, który my dorośli podajemy już małym dziewczynkom.
Ale wróćmy do tematu zasadniczego. Córeczka chciałaby laleczkę, a ja nie chcę
jej pozbawiać tego marzenia. Przeglądając różne oferty natknęłam się na taką,
która bardzo mi się spodobała. Barbi gimnastyczka, obdarzana bujnymi lekko rudymi, krętymi włosami. Laleczka,
która potrafi wykonywać ciekawe ćwiczenia, ponieważ jej stawy są ruchome.
Pomyślałam sobie, że to miła odmiana w stosunku do innych mocno usztywnionych
lalek, o mdląco słodkim wyrazie twarzy. Ta laleczka była bardzo naturalna i kobieca. Miała delikatne, ładne rysy
twarzy. Oczywiście proporcje jej ciała były bardziej zbliżone do proporcji
zdrowej kobiety. Muszę dodać, że jest cała seria innych gimnastyczek,
delikatnie mówiąc nieco bardziej odchudzonych, ale ja trafiłam właśnie na taką.
Kupiłam laleczkę i podarowałam ją mojej sześcioletniej córeczce. Prezent bardzo jej się spodobał. Bawiła się nią i próbowała wykonywać różne ćwiczenia. Problem
pojawił się, gdy chciała przebrać ją w inne ubranka. Okazało się, że ubranka,
które nosiła Barbi jej siostry są za ciasne. Pamiętam, że córka powiedziała,
wtedy: ,,Mamusiu, bo ona jest za gruba”. To był dobry czas na krótką rozmowę. Powiedziałam mojej córeczce, że jej lalka jest dobrze zbudowana, a inne są za
chude i gdyby były prawdziwymi kobietami, nie mogłyby nawet chodzić. Popatrzyła
na mnie lekko zdziwiona i bawiła się dalej. Znalazłyśmy w końcu dla nowej
laleczki sukienkę, a może kochana babcia uszyje koleje ubranko…
Mam nadzieję,
że firma Mattel, właśnie pod naciskami
fundacji i stowarzyszeń zrzeszających mamy zatroskane o swoje dzieci, z czasem
przestanie lansować taki obraz kobiety, który niszczy jej prawdziwe fizyczne
piękno i równocześnie osłabia zadowolenie z tego kim jest i co osiągnęła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz